Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2020

Makowiec japoński

 Tym razem zaproponuję Wam potrawę, której nie przywiozłam z podróży, ale ma egzotyczną nazwę i jest pyszna i łatwa do wykonania. Przedstawiam przepis na makowca japońskiego, który bardzo posmakował mojej rodzinie w Święta Bożego Narodzenia.  Składniki na okrągłą blaszkę o średnicy 24 cm: 850 g masy makowej z puszki (ja używam takiej niebieskiej o nazwie na literę H :) 150 g kaszy manny (suchej) 2 średniej wielkości jabłka starte na tarce o dużych oczkach dwie garści suszonej żurawiny 80 ml mleka (w temperaturze pokojowej) 150 g gorzkiej czekolady drobno posiekanej 5 jajek (w temperaturze pokojowej) Polewa: 100 g białej czekolady 80 ml mleka Do dekoracji garść żurawiny Wszystkie składniki na makowca (oprócz jajek) należy wymieszać mikserem, następnie dodawać po jednym jajku i powoli mieszać, aż powstanie jednolita masa. Przełożyć ciasto do wyłożonej papierem blaszki. Piec ok. 50 minut w temperaturze 175 stopni. Po wyjęciu z piekarnika ostudzić. Przygotować polewę: w garnuszku podgrzać

Zagórze Śląskie- omijając zamek Grodno

Była piękna, bezchmurna, grudniowa niedziela. Bardzo chcieliśmy się wygrzać w promieniach słońca, dlatego wyruszyliśmy na wycieczkę. Tym razem wybraliśmy szlaki w Zagórzu Śląskim, ale w zamku byliśmy już kilka razy, więc obraliśmy mniej nam znane ścieżki. Dużym dla nas zaskoczeniem jednak była zmiana pogody w samej miejscowości. Jeszcze w Bystrzycy Górnej niebo było niebieskie, mijając znak z napisem Zagórze nagle zrobiło się szaro i ponuro. Nie zraziliśmy się zwłaszcza, że w miejscu gdzie zaparkowaliśmy było pusto, to był znak, że raczej tłumy nie obległy tych terenów. Spacer rozpoczęliśmy przy niedawno wybudowanym moście przy ulicy Wodnej, weszliśmy na szlak czarny kierując się w stronę oznaczonej na tablicy platformy widokowej.  Czarny szlak prowadzący do platformy widokowej w Zagórzu Śląskim Szeroką drogą pod górę dość szybko dotarliśmy do ciekawego punktu z widokiem na Jezioro Bystrzyckie. Zrobiliśmy kilka zdjęć, lecz nie oddały one panującej w tym miejscu i czasie specyficznej at

Na skraju Karkonoszy w doborowym towarzystwie

Bajeczne widoki z Grzbietu Lasockiego Dawno nie byliśmy w Karkonoszach. Hmmm... może nie tak dawno, bo w październiku, ale dla kogoś kto kocha Karkonosze, to dawno :) Postanowiliśmy to nadrobić i zaplanowaliśmy wycieczkę na sam skraj Karkonoszy, czyli na Grzbiet Lasocki. Żeby było przyjemniej zaprosiliśmy naszych bliskich i wspólnie doszliśmy do wniosku, że w tych rejonach będziemy pierwszy raz. To nawet wydało się nam dziwne, bo od  miejsca gdzie mieszkamy, ta część Karkonoszy jest najbliżej.  Naszą wyprawę zaczęliśmy (według naszych towarzyszy w środku nocy, według nas o ludzkiej porze, czyli po 7 rano) w niewielkiej, malowniczej wsi Jarkowice.  Tablica informacyjna przy żółtym szlaku W ciszy i spokoju poranka (kto rano wstaje, temu Stwórca puste szlaki daje) żółtym, a następnie czerwonym szlakiem ruszyliśmy w stronę Doliny Srebrnika. Po drodze minęliśmy schronisko Srebrny Potok,  Doborowe towarzystwo: Pani K., Pan P. i mój Bohater. Dalej schronisko Srebrny Potok a dalej ruiny wapien

Pierwszy raz w Tatrach część II

Zielony szlak w kierunku Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej Czas na kolejną część wspomnień z wyjazdu w Tatry. Pierwsza część tutaj  Właśnie kończy się mój kolejny pracowity dzień. Siedzę otulona kocem, ale myśli mam już gdzie indziej. Jestem wraz z moim bohaterem w Kirach i wchodzę na szlak zielony prowadzący do Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej. Czuję na twarzy mroźne powietrze i już wiem, że będzie pięknie. Drzewa, szum Chochołowskiego Potoku i ten spokój- bajecznie. Mijamy sporych rozmiarów formacje skalne, a co jakiś czas z za drzew wyłaniają się ośnieżone szczyty. Szlak jest bardzo łagodny, wręcz spacerowy. Po ponad 2 godzinach docieramy do Polany Chochołowskiej, na której stoją zabytkowe bacówki.  Polana Chochołowska z bacówkami W jednej z nich gościł Jan Paweł II. Schodzimy na szlak czarny w kierunku Kaplicy św. Jana Chrzciciela. Właśnie wśród potęgi gór, w otoczeniu natury i  ciszy na skraju lasu stoi maleńka kapliczka zbudowana w góralskim stylu. Kaplica św. Ja

Międzynarodowy Dzień Terenów Górskich

  Widok ze Śnieżnika Właśnie się dowiedziałam, że obchodzimy Międzynarodowy Dzień Terenów Górskich. Z tej okazji wszystkim Czytelnikom bloga życzę samych bajecznych szlaków w górach.  Naszła mnie taka refleksja: która góra jest moją ulubioną? Myślę, że Śnieżnik w Sudetach. Tam widoki są cudowne, nie ma takiej rozbudowanej infrastruktury jak np. na Śnieżce (chociaż ma się to niestety zmienić) i szlaki na szczyt są bardzo malownicze. Jaka jest Wasza ulubiona góra? Oto kilka kadrów z terenów górskich z mojego albumu: Królowa Karkonoszy- Śnieżka Kondracka Kopa w Tatrach Ostrzyca Proboszczowicka na Przedgórzu Kaczawskim Ślęża na Przedgórzu Sudeckim Ostra Góra na Wzgórzach Dębowych Wielka Sowa w Górach Sowich

Proziaki- wspomnienie z wakacji

  Proziaki w kamperze W wakacje wybraliśmy się kamperem w spontaniczną podróż na wschód Polski. Trafiliśmy między innymi do Sandomierza, gdzie pierwszy raz skosztowaliśmy proziaków z dżemem truskawkowym (bułki przyrządzane na patelni). Tak nam przypadły do gustu, że postanowiłam je zrobić w naszej kamperowej kuchni. Polecam ten przepis tym, co nie mają dostępu do piekarnika, a lubią domowe pieczywo. Ja już od ponad roku  nie kupuję chleba. Piekę na zakwasie lub drożdżach. W kamperze nie mam piekarnika, więc przepis na bułki z patelni okazał się idealny. Oto on: Składniki:  500 g mąki 250 ml maślanki lub kefiru 1 jajko pół łyżeczki soli łyżeczka sody Wykonanie: Wymieszać suche składniki, do tego wbić jajko i wlać kefir. Wszystko zagnieść, aż powstanie jednolite ciasto. Uformować ok. 16 bułek o grubości ok. 1 cm. Odstawić na ok. 15 minut przykryte ściereczka. Smażyć na suchej patelni  po 5 minut z każdej strony.  Proziaki można podawać na słodko lub wytrawnie. Nam smakowały z dżemem. Sma

Krótki spacer w Górach Sowich

  Widok z Koziej Równi w ramce promującej region 6 grudnia, prezenty rozpakowane, czas ruszyć w góry. Nie mamy jednak konkretnego planu, ponieważ pogoda niepewna, ruszyliśmy w nasze pobliskie Góry Sowie. Wybraliśmy Przełęcz Jugowską i  szlak czerwony w kierunku Wielkiej Sowy. Wiał jednak dość silny wiatr i mieliśmy chwilę zwątpienia czy iść dalej. Minęliśmy pięknie wyglądający fragment bukowego lasu i wyszliśmy na polanę, z której rozpościera się malowniczy widok. Nasza chęć wędrówki wygrała z silnym wiatrem, więc z nadzieją, że dalej będzie tylko lepiej, poszliśmy przed siebie. Dotarliśmy do styku szlaku czerwonego z niebieskim i stwierdziliśmy, że może trzeba odwiedzić Lisie Skały. Zeszliśmy w ich kierunku za niebieskimi znakami. Bardzo lubimy tę część Gór Sowich. Szlak jest dosyć łatwy, jednak było bardzo mokro i musieliśmy skakać przez kałuże, przez co poczuliśmy się jak małe dzieci. Cieszyliśmy się chwilą i rozchlapując dookoła błoto zauważyliśmy, że wiatr trochę ucichł.  Szlak ni