Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021

Smaki u podnóża Gór Sowich ze szczyptą tajemnicy

Przysmaki z Lutomierza Tak szybko leci mi ten czas. Już prawie środa, a ja dopiero opisuję wyprawę z niedzieli. Gdzie zawędrowaliśmy tym razem? Trochę tu, trochę tam. Szwendaliśmy się po małych miejscowościach leżących u podnóża Gór Sowich. Naszym celem były Targi Zdrowej Żywność w Lutomierzu. Do wyjazdu zachęciły mnie siostry i proponowana oferta na portalu społecznościowym. Dawno nie byliśmy na giełdach, czy targach, wiadomo epidemia, dlatego z chęcią się wybraliśmy.  Lutomierz, to wieś położona nieopodal Ząbkowic Śląskich, w której znajduje się serowarnia i właśnie na terenie tego zakładu odbyły się targi. Po drodze odkryliśmy jeszcze bardzo ciekawy i tajemniczy zamek w Stoszowicach. Dlaczego tajemniczy? Mało znalazłam o nim informacji i dzięki temu stał się dla mnie kolejnym skarbem Dolnego Śląska, który warto odkryć. Prawdopodobnie został wybudowany w XVI w., ale nie wiadomo przez kogo. Budowla zwieńczona trzema wieżami położona jest w dolinie i otoczona nawodnioną fosą. Zrobiła n

Dlaczego kocham Dolny Śląsk?

 Chwilę zastanawiałam się jak zatytułować ten post. Dzisiejsza wyprawa miała inaczej wyglądać i być opatrzona innym tytułem, ale podróże lubią zaskakiwać.  Zacznę od początku. Dzień wcześniej plan był taki: przeczytam rozdział książki "Tajemnice, zamki, podziemia" Joanny Lamparskiej, o której wspominałam tutaj ) i wyruszymy do dawno nieodwiedzanego przez nas pałacu w Bożkowie.  "Tajemnice, zamki, podziemia" Joanny Lamparskiej Oczywiście ciekawostki z książki jeszcze bardziej rozbudziły moją wyobraźnię i koniecznie chciałam poszukać skarbów ukrytych pod dnem basenu na terenie bożkowskiego parku. Pod czarnobiałą fotografią pałacu w książce jest umieszczony podpis: "Pałac w Bożkowie uchodził za najzasobniejszy w dzieła sztuki na Ziemi Kłodzkiej", jak tu nie szukać ukrytych przez właścicieli, czyli von Magnisów kosztowności? Legendy o skarbach zawsze rozbudzają wyobraźnie, jednak dla mnie już sam pałac, to skarb. Przykre tylko, że gdy już dojechaliśmy pod samą

Z uzależnieniem na Kalenicę

 Jakiś czas temu rozmawiałam ze znajomą o wyprawach w góry i wspólnie stwierdziłyśmy, że to chyba jest uzależnienie, jak dłużej nie jesteśmy na szlaku, to czegoś nam brakuje. Jak myślicie, czy góry mogą uzależniać? Ostatnio na własnej skórze przekonałam się, że bez podróżowania po szlakach, źle się czuję. Choroby zamknęły mnie na cztery tygodnie i jak tylko wszelkie dolegliwości minęły pierwsze co, to ruszyłam w góry.  Czasu nie mieliśmy za wiele, więc wybraliśmy bliskie nam Góry Sowie i z Przełęczy Jugowskiej podążyliśmy na szczyt Kalenicy (964 m n. p. m. trzeci pod względem wysokości szczyt w Górach Sowich). Cieszyliśmy się, że jest piątek i nie ma tłumów, bo w weekendy rejony te są bardzo oblegane. Ścieżką bez oznaczeń ruszyliśmy w stronę Rymarza (913 m n. p. m.)- zaznaczyłam to na mapie umieszczonej na końcu.  Ze ścieżki bez oznaczeń Idąc jego zboczem dotarliśmy do szlaku czerwonego prowadzącego na Zimną Polankę.  Wiata na Zimnej Polance Pogoda była bardzo przyjemna, mróz (ok. -8 s

Pierwszy raz w Tatrach cześć III

Zdrowie nie pozwala mi teraz wyruszyć na szlak, dlatego czas na wspomnienia. Jak już pisałam w części I i części II całkiem niedawno pierwszy raz byliśmy w Tatrach. Tym razem wrócę pamięcią do Doliny Kościeliskiej i widoku jaki ujrzeliśmy na końcu bajecznej drogi. Zapraszam ze mną. Jest mroźny, październikowy poranek. Szczyty Tatr ośnieżone, w dolinach tylko szron. To nasz trzeci poranek z widokiem na Giewont. Piję ciepłą herbatę i patrzę na te onieśmielające swą potęgą szczyty i zastanawiam się, czy odważymy się, by ruszyć w ich kierunku. Nigdy nie byliśmy tak wysoko i do tego w zimowych warunkach. Jeszcze nie czas, więc wybieramy się do Doliny Kościeliskiej (trudna nazwa, ale sam szlak nie:) Samochód parkujemy w Kirach i ruszamy zielonym, bardzo przyjemnym szlakiem. Lekki mróz szczypie w policzki, a czyste, rześkie powietrze samo dociera do płuc. Do tego między szczytami nieśmiało wschodzi słońce. Pisząc te słowa, ponownie tam jestem. W trudniejszych chwilach dobrze mieć wspomnieni