![]() |
Bajeczne widoki z Grzbietu Lasockiego |
Dawno nie byliśmy w Karkonoszach. Hmmm... może nie tak dawno, bo w październiku, ale dla kogoś kto kocha Karkonosze, to dawno :) Postanowiliśmy to nadrobić i zaplanowaliśmy wycieczkę na sam skraj Karkonoszy, czyli na Grzbiet Lasocki. Żeby było przyjemniej zaprosiliśmy naszych bliskich i wspólnie doszliśmy do wniosku, że w tych rejonach będziemy pierwszy raz. To nawet wydało się nam dziwne, bo od miejsca gdzie mieszkamy, ta część Karkonoszy jest najbliżej.
Naszą wyprawę zaczęliśmy (według naszych towarzyszy w środku nocy, według nas o ludzkiej porze, czyli po 7 rano) w niewielkiej, malowniczej wsi Jarkowice.
![]() |
Tablica informacyjna przy żółtym szlaku |
W ciszy i spokoju poranka (kto rano wstaje, temu Stwórca puste szlaki daje) żółtym, a następnie czerwonym szlakiem ruszyliśmy w stronę Doliny Srebrnika. Po drodze minęliśmy schronisko Srebrny Potok,
![]() |
Doborowe towarzystwo: Pani K., Pan P. i mój Bohater. Dalej schronisko Srebrny Potok |
a dalej ruiny wapiennika.
![]() |
Wapiennik na skraju wsi Jarkowice |
![]() |
We wnetrzu wapiennika. Artystyczne oko Pana P. |
Przy rozejściu szlaków w Dolinie Srebrnika nadal trzymaliśmy się oznaczeń czerwonych i dosyć stromo szliśmy przez las, który im wyżej tym bardziej był ośnieżony. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do czeskiej granicy i już zielonym szlakiem szliśmy w stronę Łysociny.
![]() |
Drogowskaz na granicy z Czechami |
Na sam Grzbiet Lasocki wspinaliśmy się oblodzonym wąskim szlakiem. Mieliśmy raki, to szło się idealnie (jeśli ktoś chce rozpocząć zimowe wędrówki w góry, to raki są obowiązkowe). Pogoda również nam dopisała, było bezwietrznie z lekkim mrozem. W momencie wejścia na Grzbiet Lasocki poczuliśmy się jak w bajce, śnieżna sceneria przypominała tą z Opowieści z Narnii.
Krasnale w drodze do Narnii
![]() |
Marsz przez Grzbiet Lasocki |
Kroczyliśmy wśród zamarzniętych drzew, podziwiając zielone doliny skąpane w chmurach. Daleko, po lewej stronie dojrzeliśmy nawet Ještěd, szczyt w Czechach w okolicy Liberca.
Po zdobyciu Łysociny szliśmy dalej w stronę Przełęczy Okraj, ponieważ chcieliśmy trafić do oznaczonego na mapie punktu widokowego. W tej mroźnej scenerii nie dojrzeliśmy jednak Śnieżki mimo, że była już blisko. Po chwili przerwy na śniadanie i zdjęcia doszliśmy do Punktu Nad Przełęczą Okraj. Nie mogliśmy jednak iść czerwonym szlakiem, ponieważ jest zamknięty ze względu na ochronę cietrzewi. Wróciliśmy więc zielonym do Obniżenia za Łysociną i dalej żółtym do Rozdroża pod Łysociną. W tym miejscu mieliśmy do wyboru dwie drogi powrotne: szlak niebieski lub żółty. Towarzysz Pan P. wybrał ten drugi. To była dobra decyzja, ponieważ mieliśmy okazję mijać kilka punktów widokowych
![]() |
Co tak fotografują? |
![]() |
To... |
oraz trafić na tajemniczą aurę i zagłębić w gęstą mgłę, a mój Bohater lubi takie klimaty.
![]() |
Pani K. i Pan P. nie boją się nawet ostrego cienia mgły |
Z mgły (nawet ostrej) weszliśmy do lasu i ścieżką ciągle w dół dotarliśmy do Jarkowic. Tam nad rzeką Srebrnik przy wyznaczonym miejscu postoju usiedliśmy, by jeszcze przez chwilę delektować się tą górską scenerią. Nie chciało nam się wracać, bo trudno jest kończyć dobre bajki. Doszliśmy do wniosku, że musimy jeszcze tu wrócić. Jest kilka szlaków, które chcielibyśmy przejść w tych okolicach. Myślimy nad tym, by zwiedzić również spękane skały między Jarkowicami, a Miszkowicami. To już następnym razem.
Oto kilka praktycznych informacji:
- tak szliśmy: mapa turystyczna
- zrobiliśmy ok. 19 km w ponad 5 godzin
- w Jarkowicach są dwa miejsca, gdzie spokojnie można zaparkować. Obok miejsca postoju nad rzeką lub na parkingu przed schroniskiem Srebrny Potok ( dla klientów bezpłatnie, dla pozostałych 15 zł za dzień)
Dziękuję za doborowe towarzystwo Pani K. i Panu P.
Do zobaczenia na szlaku!
Pięknie! I już mam pomysł na kolejną wycieczkę :)
OdpowiedzUsuń