Zapraszam Was na ostatnią część wspomnień z wycieczki w Tatry. Jak już pisałam w części I, II i III w październiku 2020 r. pierwszy raz byłam w Tatrach i przywiozłam stamtąd mnóstwo wspomnień. Jednak ostatni dzień wędrówek był dla mnie wyjątkowy. Po spacerach dolinami zdecydowaliśmy się, by wyjść wyżej i zdobyć pierwszy w życiu dwutysięcznik. Każdy ma swój Everest, dla mnie tego dnia była nim Kondracka Kopa. Ktoś powie, że to tylko 2005 m n. p. m. i wejście nie jest wymagające. Owszem, jednak dla mnie zdobycie tego szczytu było wyczynem. Wyżej nigdy nie byłam, do tego szliśmy w warunkach zimowych, mimo że to był październik zbocza były pokryte lodem i śniegiem. Wyprawę zaczęliśmy w Kuźnicach przy Dolnej Stacji Kolei Linowej na Kasprowy Wierch. Z Zakopanego do tego punktu często dojeżdżają busy.
![]() |
Jeszcze jesiennie- szlak niebieski |
Ruszyliśmy przez las niebieskim szlakiem w kierunku Schroniska PTTK Hala Kondratowa.
![]() |
Schronisko PTTK Hala Kondratowa- taka mała chatka:) |
Jest to najmniejsze schronisko w polskich Tatrach liczące ponad sto lat. W tym miejscu już zaczęłam zadawać sobie pytanie, czy iść wyżej, ponieważ było sporo śniegu. Stwierdziliśmy, ze idziemy i szlakiem zielonym zaczęliśmy wspinać się do góry. Warunki były średnie, lód pokryty mokrym śniegiem, a nad nami turyści wyglądający, jak małe, powoli przemieszczające się kropeczki. W pewnym momencie zwątpiłam, czy dam radę. Poczułam lęk, ścieżka coraz bardziej się zwężała, spoglądając do góry miałam wrażenie, że do Przełęczy jest jeszcze daleko, a ludzie idą po pionowej ścianie. W pewnym momencie usiadłam i poczułam niemoc. Nigdy tak nie miałam. Byłam taka malutka wśród tej potęgi gór. Miałam wrażenie, że ani do góry, ani w dół nie dojdę. Trwałam tak kilka minut. Mój towarzysz stwierdził, że poda mi rękę i pomału zejdziemy. Poczułam żal, że nie zdobędę szczytu, jednak zobaczyłam idącą do góry kobietę. Zapytałam, czy zna te szlaki i czy do Przełęczy pod Kopą Kondracką jest jeszcze daleko. Odpowiedziała, że nie warto wracać, bo już ponad połowa drogi za nami, a tam wysoko czekają wspaniałe widoki. Zaczęła ze mną rozmawiać i pomału szliśmy do góry. Mówiła, że nie muszę się bać, że często chodzi po Tatrach i takiego okna pogodowego dawno nie było, że chce przejść całe Czerwone Wierchy. Ja szłam i słuchałam z podziwem i nagle stanęliśmy na Przełęczy.
![]() |
Widok na Giewont z Przełęczy pod Kopą Kondracką |
Piękny mieliśmy widok na Giewont. Zrobiliśmy sobie przerwę i pożegnaliśmy się z Panią, która ruszyła dalej, bo miała jeszcze długi szlak przed sobą. Zjedliśmy kanapki i skierowaliśmy się na Kopę Kondracką. Dopiero po kilku chwilach zobaczyłam, to o czym mi mówiła Turystka. Z za skał wyłoniła się przepiękna panorama na Tatry po słowackiej stronie.
To było niesamowite. Nigdy nie przeżyłam takich emocji. Zachwyt, niedowierzanie, duma, że pokonałam słabość oraz wdzięczność za wsparcie. Obca osoba bardzo mi pomogła, stała się takim moim Aniołem na szlaku. Zdążyłam się tylko do Niej uśmiechnąć i pokazać znak ok, bo była już daleko, ale wdzięczna Jej będę na długo. Z tych emocji nawet nie wiem, jak zdobyliśmy Kopę Kondracką. Stanęliśmy na szczycie o wysokości 2005 m n.p.m., a miałam wrażenie, że stoimy na dachu świata.
![]() |
Kopa Kondracka- zostawiłam tu serce |
Było przepięknie. Nigdy tego nie zapomnę. Po kilku chwilach ruszyliśmy, podobno łatwiejszym szlakiem, w drogę powrotną. Żółtym na Kondracką Przełęcz. Przed nami majestatyczny Giewont,
![]() |
Giewont |
a za nami Kopa,
![]() |
Kopa Kondracka- o rany! my tam byliśmy :) |
po prawej widoczny szlak zielony, którym ledwo szliśmy,
![]() |
W przybliżeniu widać zygzak- to szlak zielony |
a po lewej przepaście, przy których miałam wrażenie, że Śnieżne Kotły to niewielkie jamy (nie obrażając Śnieżnych Kotłów).
![]() |
Potęga, zdjęcia tego nie oddają |
Z Kondrackiej Przełęczy już niebieskim szlakiem mijając Schronisko wróciliśmy do Kużnic. Był to dla mnie niezapomniany dzień. Zrozumiałam dlaczego moja siostra tak mnie namawiała, byśmy ruszyli na szczyt.
Teraz, to mam apetyt na wyżej :)
Tak szliśmy: mapa
P S
Podziękowania dla mojego rudowłosego Anioła. Do zobaczenia na szlaku!
Cudowne widoki! Okno pogodowe wymarzone! Dla takich chwil warto żyć <3 Kiedyś wejdę tam i ja...
OdpowiedzUsuńPewnie, że wejdziesz. Cudnie tam :)
Usuń