Wśród moich bliskich padło hasło: jedziemy w plener! Panią K. i Pana P. już na blogu przedstawiałam między innymi tutaj Pisałam, że są zaprawieni na górskich szlakach i już nie jeden szczyt zdobyli. Do naszej grupy dołączyła jeszcze nasza najmłodsza Śmieszka, która nie przepada za długimi, wyczerpującymi wędrówkami oraz Mała Mi, która mimo postury na szczyty wchodzi z siłą umysłu.
Większa grupa oznacza więcej wymagań. Trzeba tak dostosować wyprawę, by każdy był zadowolony. Góry muszą być, bo większość z nas je lubi, jednak szlak niedługi, bo Śmieszka woli miejskie wycieczki. Do tego ognisko i będzie dobrze. Dzień wcześniej określiliśmy, że wejdziemy na Jawornik Wielki (872 m n.p.m., szczyt w Górach Złotych, w Sudetach Wschodnich). Z Panią K. sprawdziłyśmy mapę, szlak obrałyśmy i zlokalizowałyśmy wiatę, w razie załamania pogody. Zajechaliśmy na parking przy Przełęczy Jaworowej i nasza Śmieszka wychodząc z auta rozejrzała się i stwierdziła: "myślałam, że będziemy zwiedzać Jawornik, ale miasto" :) Na pocieszenie następna wycieczka będzie miejska :) Ze mną też już na początku było śmiesznie, jak opisałam wszystkim, ile warstw ubrań mam na sobie. Maj, a ja, jak w styczniu idąc na Śnieżkę. Później nie żałowałam, bo było chłodno. Ruszyliśmy żółtym szlakiem, by już na samej Przełęczy Jaworowej wejść na czerwony. Szlak miejscami jest trochę stromy i myślałam tylko o tym, by Śmieszka się nie zraziła. Mam nadzieję, że widoki zrekompensowały wszystko, mieliśmy szczęście, bo warunki do podziwiania okolicznych pasm górskich były dobre.
![]() |
Widoki z czerwonego szlaku |
W lesie za oznaczeniami "wieża widokowa" skręciliśmy w prawo i po kilku minutach ukazała nam się drewniana architektura "jaworowego rynku" :) Z wieży podziwialiśmy inne dolnośląskie miasta, nawet Wrocław ze Sky Towerem na czele.
![]() |
Platforma widokowa na Jaworniku Wielkim |
![]() |
Widoki z Jawornika Wielkiego |
Zeszliśmy ze szczytu i kierowaliśmy się w stronę Przełęczy pod Trzeboniem. Po drodze weszliśmy do najlepszej w okolicy kawiarni, gdzie królowało świeże ciasto z rabarbarem od Pani K. i pachniało kawą z termosu oraz lasem. Na wspomnianej Przełęczy pod Trzeboniem weszliśmy na szlak żółty, z którego roztaczały się piękne widoki urozmaicone tym odcieniem soczystej zieleni, który w ciągu wiosny nie trwa jednak długo.
![]() |
Widoki z żółtego szlaku |
Przez cały czas Śmieszkę zagadywał Mój Bohater i Pan P. Ja, Mała Mi i Pani K. robiłyśmy zdjęcia. Na zakończenie wycieczki do Jawornika czy na Jawornik :) zasmakowaliśmy pieczonych kiełbasek (również w wersji wege), ziemniaków z ogniska, pysznej sałatki w wersji Małej Mi, a nawet zapiekanego camemberta. Śmieszka zastanawiała się jak przyrządzić ser na ognisku. To bardzo proste. Wystarczy ulubionego camemberta zawinąć w folię aluminiową i ułożyć na kamieniu przy ogniu, co jakiś czas należy go obracać i po kilku minutach można delektować się smakiem (Śmieszka zaserwowała jeszcze do tego sos żurawinowy). Mieliśmy lepszy obiad niż w restauracji.
Myślę, że to była udana wycieczka, kolejna chyba do Nowej Rudy (miasta).
Dziękuję najlepszej ekipie za towarzystwo :)
Tak szliśmy: mapa
Ani w Jaworniku ani na Jaworniku jeszcze nie byłam :D Super wycieczka, zapisuję szczyt do swoich planów !
OdpowiedzUsuń