Dawno nic nie pisałam. Nie było okazji. Teraz jest i do tego wyjątkowa, bo historia, którą Wam przedstawię, przysłonięta mgłą tajemnic, niesie wiele znaków zapytania. Szaro, chłodno, jesiennie... Zaparzcie ciepły, aromatyczny, ulubiony napój, usiądźcie wygodnie, opatulcie się kocem i zanurzcie w moje bajdurzenia.
Wędrujemy samochodem przez kręte, górskie drogi. Momentami wjeżdżamy w gęstą mgłę, by po chwili ujrzeć między drzewami odległe pasma górskie. Parkujemy samochód we wsi Świerki, między tutejszym kościołem Św. Mikołaja (z 1748 r.) a małym cmentarzem.
![]() |
Kościół Św. Mikołaja w Świerkach |
![]() |
Fragmenty nagrobków na cmentarzu w Świerkach |
Słyszymy śpiewane psalmy, spoglądamy na równo ułożone pozostałości po niemieckich nagrobkach, na policzkach czujemy lekki, ale lodowaty wiatr. Owijamy się szczelnie i idziemy nieświadomi, co nas czeka. Szlakiem czerwonym wychodzimy ze wsi na rozległe łąki i przed sobą widzimy Włodzicką Górę (757 m n.p.m.).
Wchodzimy do lasu, pokonujemy dość strome podejście i nagle widzimy na szczycie kilkudziesięciu żołnierzy. Zwalniamy i zastanawiamy się, czy wejdziemy na wieżę. Okazuje się, że wojsko zaczyna już schodzić. Cała wieża należy do nas.
![]() |
Wieża na Włodzickiej Górze |
Pamiętam w tym miejscu ruiny a dzisiaj już można podziwiać panoramy. Idziemy dalej czerwonym szlakiem, by na ławce obok białego krzyża napić się ciepłej kawy z widokiem.
![]() |
Widok na między innymi Góry Sowie |
![]() |
Uwielbiam :) |
Jest tak spokojnie, w oddali słychać cichy dźwięk samochodów z drogi wijącej się u podnóża Włodzickiej Góry. Drzewa gdzieniegdzie otula lekka mgła. Jeszcze kęs domowego ciasta z jabłkami i cynamonem i możemy iść dalej. Schodzimy szlakiem, który zawsze mnie ciekawił, wcześniej nim nie szłam. Wychodzimy z lasu na ogromne, pofałdowane łąki. Nie wiem w którą stronę się rozglądać, jest tak urokliwie. Za plecami mamy Włodzicką Górę, po prawej pasma Gór Kamiennych z wyraźnie widocznym Ruprechtickim Szpiczakiem (880 m n.p.m.), przed nami pastwiska w pobliżu wsi Dworki, a po lewej wzgórze Pisztyk (711 m n.p.m.). Najbardziej zaciekawiło nas samotne, ogromne drzewo. Okazało się, że nazywane jest drzewem szubienicznym. Obok niego stoją pozostałości po krzyżu lub pomniku. Ciekawe jakie historie skrywa to miejsce...
![]() |
Zbocza Włodzickiej Góry, w oddali Góry Kamienne |
![]() |
Samotne, szubieniczne drzewo |
![]() |
Pozostałości po pomniku lub krzyżu pod szubienicznym drzewem |
Od tego punktu kierujemy się za żółtymi oznaczeniami. Mijamy stada krów i chyba jesteśmy dla nich atrakcją, bo wszystkie patrzą w naszym kierunku.
![]() |
Widz :) |
Widać, że tereny te nie są wykorzystywane pod uprawę. Warunki sprzyjają hodowli zwierząt. Wchodzimy do wsi Dworki, słychać tu tylko dzwonki i szum wiatru. Nie spotykamy ani jednego mieszkańca, za to mijamy kilka ławek, jedną nawet na rozstaju dróg.
![]() |
Diabły? |
Babcia mi kiedyś mówiła, że na takich rozwidleniach mieszkają diabły, czyli we Dworkach można z nimi przysiąść na jednej ławce. My jednak nie korzystamy z okazji, jest chłodno, więc kroczymy dalej lekko pod górkę. Na skraju tej malowniczej i tajemniczej miejscowości mijamy dosyć osobliwy dom.
![]() |
Osobliwy dom na skraju Dworków |
Porośnięty bluszczem, otoczony różnymi rzeźbami i oryginalnymi, starymi przedmiotami. Nikogo nie widzimy, ale mamy wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Przyspieszamy, przechodzimy na pastwiska i dochodzimy do miejsca nazywanego Łąką Strzelecką. Stąd widzimy całą wieś Dworki i szlak, którym szliśmy od Włodzickiej Góry.
![]() |
Widok z Łąki Strzeleckiej na Dworki i Włodzicką Górę |
Wkraczamy na zielony, graniczny szlak. Mokrym i mglistym lasem idziemy do Rozdroża pod Słoneczną, po drodze podziwiamy jeszcze panoramę czeskiego miasta Broumov i witamy się z napotkanym grzybiarzem.
![]() |
Po czeskiej stronie |
Widzimy jeszcze podstawę pomnika, jak się później okazało ustawionego na pamiątkę poległych w potyczce wojsk pruskich i bawarskich (15.02.1807).
![]() |
Pozostałości po pomniku |
Na Rozdrożu zmieniamy szlak na żółty, którym lekko w dół schodzimy do pierwszych zabudowań wsi Granicznik. Dom po lewej widać, że jest zamieszkiwany, ruiny po prawej to pozostałości po dawnej gospodzie.
![]() |
Pierwszy dom w Graniczniku |
![]() |
Ruiny gospody w Graniczniku |
W to miejsce nie prowadzi asfaltowa droga. Mam wrażenie, że świat zapomniał o tej niegdyś tętniącej życiem wsi. Przed II wojną światową tutejsi mieszkańcy zajmowali się tkactwem, istniała tu gorzelnia, wspomniana gospoda i około czterdzieści domów. Dzisiaj zostało tylko kilka i gdzieniegdzie między zaroślami widać ruiny innych gospodarstw. Kawałek za dawną gospodą skręcamy w lewo na nieoznakowaną ścieżkę, ponieważ na mapie zobaczyliśmy, że gdzieś w pobliżu znajdują się ruiny kaplicy. W powietrzu czujemy niezidentyfikowany zapach przypominający słodkie, owocowo- kwiatowe perfumy. Rozglądamy się dookoła myśląc, że może ktoś jest w pobliżu, jednak nikogo nie widzimy. Ciekawe, bo kwiatów i owoców też nie ma. Co tak pachnie? Nie wiemy. Po chwili zza drzew wyłania się nawet spora kaplica zwieńczona drewnianą wieżą. Nie spodziewaliśmy się takiej ciekawej budowli. Obok widzimy duży, kamienny krzyż z datą 1841 r.
![]() |
Ruiny kaplicy Św. Anny w Graniczniku, słyszycie Cichą noc...? |
![]() |
Krzyż obok kaplicy |
![]() |
Napisy na krzyżu |
Ja jeszcze przez chwilę oglądam kaplicę z zewnątrz, gdy mój towarzysz wchodzi do jej wnętrza. Wychodzi i mówi, że przez chwilę miał wrażenie, że słyszy chór śpiewający znaną kolędę: Cicha noc, święta noc... Myślę sobie, że może Pasterka to ostatnie nabożeństwo, jakie zostało tu odprawione i jego melodie jeszcze gdzieś wędrują między murami kaplicy. W zadumie, spokojnym krokiem wracamy na nasz szlak, co jakiś czas czując tajemniczy zapach. Mijamy pastwisko i przez chwilę obserwujemy piękne konie.
![]() |
Łakomczuch na szlaku |
Dochodzimy do jezdni i po kilku minutach docieramy do kościoła w Świerkach, po drodze mijając zabytkową plebanię barokowo- klasycystyczną o charakterze pałacyku.
![]() |
Zabytkowa plebania w Świerkach |
Ja idę jeszcze na cmentarz. Widzę tu tablicę upamiętniającą tych, co kiedyś zamieszkiwali te ziemie, patrzę na powojennego proboszcza, na Panią Dyrektor szkoły, na prawdopodobnie niemiecką rodzinę, która mimo wysiedleń mieszkała tu do lat sześćdziesiątych i na kobietę ubraną w arystokratycznym stylu. Myślę, że nekropolie to źródło wiedzy o historii danego miejsca. Lubię czasami spacerować cmentarnymi alejkami. Znowu przytoczę słowa mojej Babci: "nie musisz się bać cmentarzy, to żywi mogą Cię skrzywdzić, umarli już nie".
Kto z nami wędrował? Człowiek, czy duch? ;)
Jeśli też chcecie przejść te tajemnicze tereny, to mapa jest tutaj
P S
Od tej wyprawy minęło już kilka dni, ale myślami nadal wracam w okolice Świerków. Tam coś się skrywa, obserwuje, roztacza zapachy i śpiewa cichutko: "Cicha noc, święta noc..."
Bardzo chętnie przejdę Twoją trasą. Na Włodzickiej Górze byłam już chyba 3 lata temu i właśnie myślałam ostatnio, że chętnie tam powrócę :)
OdpowiedzUsuńTo od końca:) Byłam wczoraj, jest przepięknie. Na cmentarz tylko zerknęłam i ucieszył mnie widok małego pomnika upamiętniającego dawnych mieszkańców; to pewne novum w naszej rzeczywistości, cieszy.
OdpowiedzUsuńPoniżej Pisztyka, w którejś z kęp drzew znalazłam pozostałość po krzyżu, jak dodac to do szubienicznego drzewa, to tajemnica wisi w powietrzu:) My szlismy (za podpowiedzią miejscowych) drogą i łąkami powyżej cmentarza i włączylismy się w szlak w miejscu, w którym zaczyna sie ostatni odcinek z ostrym podejściem, polecam, bo widoki przednie.
Na Granicznik wybierzemy sie innym razem, tez do kamieniołomu, widziałam zdjęcia, jest bajkowy:)
Ciekawe z tym krzyżem. Ja poczułam na cmentarzu szacunek do mieszkańców wsi. Zadbali o pamięć tych, co mieszkali przed wojną. Te okolice mają COŚ w sobie.
Usuń